Najnowsze komentarze
Tyle fajnych miejsc, tak mało czas...
Dkładnie-zamek piekny,mieszkam 15 ...
@zaskoczony Machłem się o jedno z...
Jary50cc, to ty modelem motocykla ...
No to nie tylko mnie wiosna zaskoc...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

24.08.2012 15:47

Kursancie - ucz się sam...

Dzisiejszy dzień należy zaliczyć do jak najbardziej udanych. Małż mój osobisty zdał egzamin na kat. A, więc już wkrótce rozpoczniemy poszukiwania dla niego moto, a potem już tylko wspólne latanie. Kolejna wspólna pasja - git!

Jako, że chciałam małżonkowi potowarzyszyć w tym dniu, zawiozłam i cierpliwie, trzymając oczywiście kciuki, czekałam. I włos mi się na głowie jeżył, w głowie mi się nie mogło pomieścić... 99% kursantów, teraz kandydatów na kierowców, nie miało normalnego kursu. Właściwie nie mieli prawie żadnego... Zawsze staram sie nawiązywać nowe znajomości, a wiadomo, że przed egzaminem lepiej pogadać niż nakręcać się w stresie, więc rozmawiałam...

Jedni trasy egzaminacyjne widzieli tylko raz. I to może kilka miesięcy temu... A jak widzieli, to w większości tylko jedną. 

Inni jeżdzili na kursie za samochodem. Powtórzę - ZA SAMOCHODEM... Był wypadek, więc instruktor już nikogo nie puszczał przed sobą...

Jeszcze inni na placu ćwiczyli zupełnie sami, bo instruktor zajmował sie kimś innym, a niektórym nie tłumaczono zupełnie nic... Nic o motocyklu, nic o prawach fizyki, nic o technice.

Tak oczywista sprawa jak ochraniacze - prawie nikt ich nie dostawał. 

Gro z nich manewry na placu ćwiczyło TYLKO na jedyneczce, bo przecież tak bezpieczniej. A hamowanie awaryjne tylko na ostatniej lekcji, żeby sobie przypadkiem kursant krzywdy nie zrobił w połowie kursu...

O odzieży ochronnej nie słyszeli, bo po co instruktor ma sobie tym głowę zawracać. No! Kłamię! Niektórzy Panowie wiedzieli, że jak kupią choppera, to będą mieli piękne kamizelki...

Na dźwięk magicznego słowa "przeciwskręt" całość robiła wielkie oczy...

I co? Prawie każdy zdał. I co? Łatwizna. I co? Nie życzę nikomu, nie życzę, przysięgam... Ale boję się, że teraz to dopiero się zacznie. Wyskoczą na swoich maszynach i na pierwszym lepszym zakręcie mocno się zdziwią. I oby tylko na zdziwieniu się skończyło...

Nie jestem od pouczania, szczerze mówiąc, nie o to mi tu chodzi. W duchu tylko cieszę się, że trafiłam jednak do szkoły, w której instruktor poświęcił mi całkowicie swój czas, pokazał podstawy i odrobinę więcej, nauczył szacunku do maszyny, do swojego zdrowia i życia i dokładnie przygotował do tego, czym jest egzamin i pierwsze samodzielne kilometry na motocyklu. I mimo tego nadal wiem, że bardzo mało potrafię, że nadal czeka mnie nauka. Tak - NAUKA. Nie szaleństwa i totalna wolność. Bo na to uczucie wolności, niezależności i fun'u muszę zapracować. Co staram się czynić codziennie, jeżdżąc nawet po zakupy.

Komentarze : 14
2012-08-27 12:51:34 Koles1982

Niestety tak jest w naszym kraju. Ja jak robiłem kurs umowa była krótka: połowa za kurs(400zł)- połowa godzin, oczywiście części teoretycznej nie było tzn przepraszam na spotkaniu organizacyjnym koleś puścił film na DVD i kto chciał to oglądał a kto nie chciał to wypisywał wszystkie formularze. Na kursie koleś powiedział co mam robić na egzaminie żeby zdać. Zdałem za pierwszym. Jest to mój pierwszy sezon Jak narazie zrobiłem 7,5 tkm. Według mnie wszystko zależy co się a w głowie. Niestety małolaty zaczynają od sportowych motocykli i później to się kończy jak się kończy bo ich fantazja ich ponosi.

2012-08-27 09:00:00 klurik

Widzę, że dyskusja rozpalona jak butelka piwa leżąca cały dzień na słońcu.

Pierwszy motocykl zakupiłem w 2007 roku i tuż po jego zakupie udałem się na kurs "A". Różne okoliczności sprawiły, że podróżowałem przynajmniej raz w tygodniu do Białegostoku i z różnych wyliczeń wyszło na to, że miałem w tym mieście więcej wolnego czasu niż w rodzinnych stronach.

Poszukiwania szkoły nauki jazdy nie trwały długo. Udałem się do pierwszej szkoły która reklamowała się, że prowadzi kursy "A" i tam... miła pani pokierowała mnie do innej szkoły mówiąc, że oni tu w tej chwili nie prowadzą (już nie pamiętam dlaczego), ale poleca inną szkołę gdzie ojciec z synem uczą i są znani na całe miasto i dziwi się, że nie słyszałem. Podziękowałem i jeszcze tego samego dnia opłaciłem kurs w polecanej szkole (niecałe 600pln załapałem się przed podwyżką o 100pln).

Sala podczas zajęć teoretycznych była pełna a wykłady były ciekawe, podparte przykładami i wszystko wytłumaczone, dlaczego tak a nie inaczej jest bezpieczniej lub nie. Kandydatom na "B" wykładowca tłumaczył, że trzeba uważać na motocyklistów, jakie są różnice i dlaczego dochodzi do niebezpiecznych sytuacji. Przyszli motocykliści otrzymali również kilka porad praktycznych w tym opis szlifa który został ostatnio uskuteczniony przez wykładowcę, jaki błąd został popełniony i jak sobie radzić z takimi sytuacjami.

Kiedy przyszedł czas na część praktyczną okazało się, że mój instruktor jest o kilka lat młodszy niż ja (później dowiedziałem się, że jeździ od dziecka, a rok po moim kursie został mistrzem polski instruktorów nauki jazdy na "A", śmiało również sobie poczynał w zawodach crossowych). Całości kursu nie będę opisywał, ponieważ to miał być komentarz a nie oddzielny wpis na blogu. W skrócie, jeździłem Suzuki GN 125, 250, KTM EXC 535, Honda CBR 600F4. Z reguły lataliśmy na 2 moto, czasem jednym. Dzięki temu już w trakcie kursu dowiedziałem się jak jeździć w 2 moto bezpiecznie zamiast gapić się w zderzak samochodu instruktora. To było bardziej jak wycieczki motocyklowe, a wyprzedzanie, hamowanie, ostre przyspieszenia czy latanie po lesie i torze crossowym działy się w naturalnych warunkach i wszystko omawialiśmy.

Po skończeniu kursu na egzamin czekałem miesiąc i był to dłuuugi miesiąc. Teoria poszła, na praktyce przywitał mnie oficjalnie (o ile nie trochę oschle) egzaminator i zaczęliśmy jeżdżenie. Po powrocie do ośrodka pogratulował zdania bez błędów, a po zakończeniu formalności zagadał: - To na czym latasz? Ja na Valkyrii, może spotkamy się na trasie.

Wyszedłem rozpromieniony jak Czarnobyl w kwietniu 86 a kilka tygodni później zacząłem pierwszy sezon na wiernym Intruderze 800.

Rok później spotkałem Leszka (instruktora z tej szkoły) jak przyjechałem do Białegostoku motocyklem. Spotkałem go w okolicach lotniska pośród całej ferajny motocyklistów. Powiedział, że to są w większości jego kursanci i w wolnym czasie często razem latają. Z tego co się dowiedziałem, tego wolnego czasu nie miał zbyt wiele, bo na kilka miesięcy do przodu miał rozpisane jazdy. Nic dziwnego. Może w przyszłym sezonie wyślę do niego moją lepszą połówkę, ponieważ zrobiła kurs i zdała prawko w stolicy, ale nie jeździ, bo czuje, że sobie nie radzi.

Powiem Wam tak. Szukajcie dobrych szkół i wyciągajcie wszystko co mają do zaoferowania. Tu nie chodzi o oszczędzenie kilku minut, czyjeś lenistwo, tylko o Wasze życie i Waszą pasję.

2012-08-26 22:50:36 Ostrry

None są ludzie z małych miasteczek co nie chcą tracić kasy na dojazdy daleko do lepszego ośrodka a jednak prowadzenie ośrodka do czegoś zobowiązuje.Panie Instruktor jakie 600 zł??czyżby w pl coś taniało 800zł płaciłem i to pięć lat temu żeby spalić paliwa w ybr125 za 10godzin kręcenia ósemek po czym mi wmówił że wszystko umie i sio na egazmin...oszczędzanie kaski...byłem młody i naiwny zdałem za pierwszym razem i olałem temat bo teraz chciał bym połowę kasy albo podał gościa gdzie trzeba myślę że do tej pory się tak kantuje ludzi

2012-08-26 16:55:21 instruktor

Tak za 600 zl chcielibyście zeby uczył was sam walentino i najlepiej jak by szkoła miała każdy tor wyścigowy, crossowy i prywatne miasto do szkolenia. Chociaż macie rację ze uczą ludzie którzy nie jeżdżą i nie maja swojego motoru ale są tacy co jeżdżą sami i uczą za 10 zl za godzinęgodzinę szczęśliwi ze zostali w polsce

2012-08-26 16:25:52 N0ne

Nie to żebym bronił szkół nauki jazdy... Ale jak nie pasuje wam jedna to albo o******alacie instruktora, albo ją zmieniacie na lepszą, prawo rynku. Ja rozumiem, że czasem zachowanie "pana Henia" jest skandaliczne, ale od tego macie głos i kasę w kieszeni, żeby wymóc na nim co wasze.

W każdym mieście są szkoły które są szkołami tylko z nazwy i takie, gdzie na kursie jeździcie nie tylko na 250cc, a ludzie chcą was naprawdę czegoś nauczyć. Wystarczy się rozejrzeć. Bo tak to trochę narzekanie faceta, który świadomie kupił Ładę, że mu się psuje. No a co ma innego robić. Tak samo ze szkołami. Zamiast wybierać pierwsze lepsze łajno, poświęćcie godzinę-dwie na znalezienie przyzwoitego ośrodka, albo chociażby tego najmniej badziewnego.

2012-08-26 12:35:40 MisiekGT

Niestety nie jest to odkrycie na miarę tego, co zrobił Kolumb... Widzę, co się dzieje na moim kursie, czyli dostaję motocykl a instruktor idzie do swojej kanciapy na kawę lub ploteczki z równie "zapracowanymi" kolegami. Nie liczę na to, że człowiek w deszczu będzie stał na środku ósemki i podziwiał kunszt mojego przejazdu gapiąc się jak ciele na malowane wrota, ale mógłby choć raz na kwadrans rzucić na mnie okiem, zamiast raz na pół godziny wystawiać łepetynę z kanciapy w celu sprawdzenia, czy się kursanci nie rozjechali po mieście...

2012-08-25 16:58:55 Mikkagie

@ Piotr84: Czyli zasadniczo się zgadzamy. Kurs, niezależnie jaki specjalista będzie go prowadził, nie nauczy Cię jazdy motocyklem. Musisz szkolić się sam i myśleć sam. Zastanów się ile kosztowałby kurs, gdyby trwał nie 20 godzin a na przykład 60. 30% zatrzymanych w 2011 roku motocyklistów nie posiadało nigdy uprawnień. Nie sądzisz, że ta liczba zwiększyłaby się drastycznie, gdyby kurs był trzykrotnie droższy?
Instruktorom zazwyczaj się nie chce, nie zgodzę się jednak, że nie mają pojęcia - tę kwestię reguluje prawo - Ci ludzie przechodzą szkolenia instruktorskie, zdają egzaminy - muszą więc mieć pojęcie o prowadzeniu motocykla.

Porównanie USA (których nie lubię) do Indii... Potraktuję z humorem, bo to świetny żart ;)

Ja też nie mam 20 lat i też do gimnazjum nie uczęszczałem. Uwierz mi - ch...j to jedyna poprawna wersja ;)

@Rebelion: Kulturę osobistą wynosimy z domu. Obrażając mnie na forum wystawiasz jedynie laurkę sobie i swojej rodzinie. W takim wypadku nie odniosę się merytorycznie do tego co napisałeś. Pozdrawiam.

2012-08-25 10:35:06 easyxjrider

"Kurs na prawko jaki jest, każdy widzi..."
Panowie, proszę o zachowanie spokoju. Tak na prawdę wszyscy mówicie dokładnie o tym samym, tylko każdy z nieco innej perspektywy. Mniej generalizowania i ekstrapolacji, a zobaczymy, że każdemu z nas chodzi o to samo. Jak komuś się chce, to mogę zaproponować wpisik mojego autorstwa o podobnej tematyce (taka autopromocja).

2012-08-25 08:26:51 rebelion

Mikkagie może to ty rejestrowałeś to moto dwa dni temu przed mną w kolejce? :D
A co do twojej wypowiedzi która mi przypomina osobników pewnej frakcji - znaczy coś w stylu lekarzu lecz się sam, masz jaja i chuj to kombinuj tak? Co my kurna żyjemy w dżungli według ciebie? Tak to powinno według ciebie wyglądać, że przetrwa najsilniejszy i ten co tam ma w miarę poukładane?
Po to się robi kurs, po to się płaci za niego, żeby się nauczyć czegoś więcej niż kręcenie ósemek.
Idąc twoim torem myślenia zróbmy wszystkim studia w 3 tygodnie, a jak kto będzie ogarnięty to wyleczy paru ludzi, czy zbuduje jakiś most, ewentualnie wykopie tunel pod Wisłą.
Dzięki takim ignorantom jak ty i takiemu podejściu, mamy na drogach od cholery jełopów, którzy z kursu prawa jazdy nie wynieśli nic, prócz wykutych paru pytań na blachę i największą liczbę wypadków w Europie nie tylko na jednośladach. Sam zresztą widzisz jak jeździsz, a później się wkurwiasz, jak ci który wyjedzie z bocznej uliczki prosto pod koła. Zanim coś powiesz dobrze sobie to przemyśl, bo zdrowy rozsądek to nie jest lekarstwo na wszystkie bóle. Wiedza, wiedza i jeszcze raz wiedza, to najsolidniejszy fundament bezpiecznego poruszania się po drogach

2012-08-24 23:26:45 Piotr84

Mikkagie tak zdałem to dziadostwo bez problemu ale w kwestii jazdy na moto byłem po zdaniu totalnie zielony pierwsze prawko miałem B więc przepisy drogowe znałem i z całym sumieniem powiem że poza formalnością to mi ten kurs guzik dał odnośnie nawet podstawowych umiejętności jazdy na moto no ale kasa wzięta plasticzek dostałem czego chcieć więcej.Jazdy nie nauczył mnie na pewno gość który za młodu miał tam kiedyś jakiegoś komarka i jeździł nim po gruntowych drogach.Jazdy nauczyli mnie koledzy zorganizowane treningi i przebyte km.Co do usa to tam nawet broń kupujesz jak pączka może od razu się przyrównamy do Indii i tego bajzlu na drodze."jesteśmy produktami tego systemu, ale jakimś cudem zdołaliśmy się nauczyć i co więcej - przeżyliśmy!" a ilu nie???i nie chodzi mi o tych co jechali 200 przez miasto...
Podsumowując:
1.kursy często prowadzą ignoranci chodzi im tylko o kase,
2.kursu nie powinna prowadzić osoba która nie jeździ na moto nie ma w tym żadnych umiejętności(przepraszam że ktoś miał kiedyś wsk,junaka itp 20-30 lat temu a dzisiejsze moto to tylko ogląda jadąc w puszce)to nie są żadne umiejętność równie dobrze może mnie szkolić wujek Heniek co mówi że 600 to szatan...,
3.Egzamin zdają ludzie mając świadomość że się czegoś nauczyli a nie umieją nic,
4.Jesteś świeżakiem to zainwestuj w doszkalanie jeśli tylko masz możliwość,
5.H../Ch.j to jeden h.j jak napiszesz nie mam 20 lat kiedyś nikt nie wnikał w to każdy by napisał przez h no ale teraz gimnazjum... to hu..a będą pisać przez rz z tego co czytałem obie formy poprawne bo sobie ktoś ubzdurał "choina"..a bynajmniej nie o choinkę chodzi :)

2012-08-24 22:01:18 przypadkowy_motocyklista

@kursy
Najtrudniej to nauczyć rozsądku. Sama jazda to jest w gruncie rzeczy całkiem prosta.

2012-08-24 21:03:47 Mikkagie

@Rebelion i Piotr84: Hmm... Podsumowując: kursy są beznadziejne, szkolący to otyli ignoranci i idioci, a egzaminy zdają matoły, które i tak się niczego nie nauczą bo zawiną się na pierwszej latarni. Tak?
Zarówno ja, jak i Wy (pod warunkiem, że zdawaliście egzamin i macie odpowiedni dokument) jesteśmy produktami tego systemu, ale jakimś cudem zdołaliśmy się nauczyć i co więcej - przeżyliśmy! Nie wiem jak Wy, ale ja zasadniczo się nie modlę więc to nie jest kwestia Bożej opatrzności. To kwestia szczęścia i rozsądku. Ale lepiej powiedzieć - ja jestem gościem, to że zapieprzam 200 w centrum miasta to wina mojego otyłego instruktora i złego prawa.

To co piszecie przypomina mi trochę jęczenie polityków pewnej frakcji, że państwo powinno zakazać ludziom inwestowania w spółkę okrytą ostatnio złą sławą (ZłotyBursztyn czy coś), bo to niebezpieczne, be i może spowodować utratę środków.

Uważacie, że nasze kursy są słabe a egzaminy proste? Przeczytajcie co Przypadkowy-Motocyklista (wibracje-armatury) napisał o zdobywaniu prawka w Stanach.

PS. Ja też zrobiłem kurs praktyczny w 3 tygodnie. Egzamin zdałem za pierwszym razem. O czym to świadczy?

@Piotr84: Ch...j. Przez "ch"

2012-08-24 20:27:47 Piotr84

rebelion dobre a dała mu pani znicz gratis:)? ale i tak każdy kto śmiga na moto wie że kurs kategorii A to ŻENADA i jakaś FARSA co może stary dziadek czy obojętnie jaki instruktor wiedzieć o jeździe na moto jak wozi dupe cały czas samochodem.Kursy takie powinna prowadzić osoba która ma styczność z moto na co dzień,umiejętności i doświadczenie w jeździe potwierdzone jakimś certyfikatem np.zaliczone egzaminy takie same jak motocyklowy policjant w końcu idzie na to gruba kasa ja nawet na egzaminie dostałem kask 4 numery za duży z tak zniszczoną szybką jak po szlifowaniu papierem ściernym nic nie widziałem jakoś się nie zabiłem i zdałem...no ale żyjemy na końcu świata w kraju korupcji a nie racjonalnego myślenia,u mnie w miasteczku jakiś dziadek ok 60lat mocno otyły uczy jeździć na motocyklu jadąc za kursantem samochodem wiem że nie ma żadnego doświadczenia z jazdy bo nie miał moto chyba ze wsk 40 lat temu....później się dziwić że ktoś się zabije bo nie ma zielonego pojęcia no ale zrobił jakoś tą ósemke....no ale najlepiej zajmować się w sejmie h...j wie czym...

2012-08-24 17:39:09 rebelion

Tak się złożyło, że robiłem wczoraj przegląd w moim wieśwagenie, a że w dowodzie zabrakło już miejsca na pieczątki, pojechałem niezwłocznie do mojego UM, aby oddać w pokorze 73 zeta na nowy dowód rej. No ale nie o tym. Stojąc w kolejce do Pani z okienka, przysłuchiwałem się rozmowie jaką toczyła owa Pani z pewnym młodym wykształconym, który akurat rejestrował motocykl.
Pani: - Pojemność prawie 1300... mocny motocykl pan kupił
Młody: - No, od kolegi odkupiłem
Pani: - O to przynajmniej zna pan pojazd. Długo pan już jeździ ?
Młody: - Samochodem dwa lata już, a na motor odebrałem prawo jazdy w zeszłym tygodniu
Pani: - O, a jeździł pan już na tej hondzie?
Młody: - No tak wkoło komina jak to się mówi, kolega mi dał
Panie: - No no, a ile panu zeszło na zrobieniu kursu, bo mąż chciałby iść ale obawia się, że już nie zdąży przed jesienną pluchą?
Młody: - A.. to zależy... mi to zajęło niecałe 3 tygodnie (śmiech) taki przyspieszony kurs miałem
Pani: - Jak to? To tak się da?
Młody: - No jak się z instruktorem zagada...(śmiech)
Pani: - A rozumiem (tajemniczy uśmiech)
To taka opowiastka nawiązując do Twoich niepokojących spostrzeżeń. Eh... Mnie to przeraziło. Koleś w 3 tyg. "robi" kurs, kupuje nie wiem jaką hondę, ale 1300 to mi się kojarzy z cebrą, zresztą w takim wieku nie wygląda się raczej za chopperami i tak przygotowany wyjeżdża siać strach i przerażenie u okolicznej gawiedzi...
Lekkomyślność, brak odpowiedzialności wśród szkolących? Zdecydowanie! Chrzanić, ważne że kasa się zgadza, poza tym trzeba szybko korzystać póki sezon na motocykle trwa...

  • Dodaj komentarz