02.07.2012 10:13
Dziewczyno - nie daj się zwariować...
Pierwsza samodzielna i samotna wycieczka za mną. W sobotę rano jeszcze nerwowo sprawdzałam prognozę pogody, nie chciałam by w trasie spotkała mnie ulewa, bo jakoś nie jestem w stanie uwierzyć, że moja skóra wyposażona w membranę dała by radę - nie ma opcji, przez zamki i tak pewnie by mnie zmoczyło.
Mąż wyprowadził GSa, zapakowałam się w "papę", na termometrze już 30 stopni w cieniu - fantastycznie! Klei się to wszystko do mnie, już nie mogę oddychać, czy mówiłam już kiedyś, że nie cierpię takich upałów? Nic to - jak się obiecało odwiedziny, to lecę!
Odpalam - rozrusznik zgrzytnął, maszyna zagadała, aż jakiś starszy Pan zatrzymał się i przyglądał takiemu zjawisku - kurdupel na motocyklu, opatulony szczelnie i w dodatku baba :-) Noga trzęsła się na sprzęgle - nosz kurde jak na egzaminie. Przez moje piękne miasteczko przetoczyłam się z prędkością patrolową, wiecie, sobota, masa ludzi na zakupach, łażą i nie patrzą czy coś nadjeżdża. Spokojnie wyjechałam na obwodnicę, delikatne przyspieszenie, wypadam na autostradę, by nie przebijać się przez środek Krakowa i.... Matko Boska, wieje, w kasku szumi, własnych myśli nie słyszę, ręce zaciskam na kierownicy, przecież mnie za chwilę zwieje! Już wiem - muszę nabyć drogą kupna jakąś szybko-owiewkę. Ciul z tym, że nie będzie wyglądać estetycznie. Już wiem, że jazda z prędkościami ok. 120-130 km/h jest nie dla mnie - przynajmniej na razie.
Zjechałam z autostrady i zaczyna się to, dla czego właśnie chciałam moto. Wiejsko-miejskie drogi, piękne widoki, delikatne zakręty. Jadę grzecznie, staram się nie przekraczać prędkości, auta mnie od czasu do czasu wyprzedzają, a niech jadą. Muszę wyglądać dziwnie, na moto i nie zapierd..... :-) Wbiłam 4 i tak sobie grzecznie pyrkam, od czasu do czasu zaleci jakimś swoiskim zapachem z pól, jaaaak przyjemnie....
Wpadam w prawy łuk, widzę skrzyżowanie... Auto na środku drogi, leży moto... Nogi zrobiły się jak z waty, zwalniam... O Boże.... Dlaczego teraz? Krzyczę czy wszystko ok? - Tak, leć dalej!...
Szlag, nie umiem, nagle totalna amnezja, jak to sprzęgło obsługiwać? Nie mogę wbić jedynki, w głowie się kręci... Przecież to mogłam być ja? No oczywiście, że mogłam... Przecież to właśnie teraz się stało... Kolejne kilkanaście kilometrów - przyznaję się bez bicia, nie wiem jak przeleciałam. Nie pamiętam.
- Dziewczyno - nie daj się zwariować! Krzyczałam sobie sama do siebie, jedź dalej! Najchętniej porzyciłabym GSa gdzieś na poboczu i wróciła na nogach... Twarda bądź! Pojechałam. Dalsza droga, cóż, jakoś przeszła. Dotarłam na miejsce, wypiłam kawę, zjadłam obiad w miłym towarzystwie, jadąc na kolejne spotkanie zgubiłam drogę, zwiedziłam kopalnię odkrywkową, nawinęłam trochę niepotrzebnych kilometrów, chcąc zapytać o drogę wystraszyłam okropnie jedna Panią, która uciekła na drugą strone ulicy, gdy pytałam jak jechać :-) Muszę chyba wyposażyć GSa w nawigację. Choć takie błądzenie ma swój urok, nie powiem :-)
Droga powrotna do domu była znacznie przyjemniejsza, jechałam bardziej odważnie, bardziej pewnie. Kilometry mijały tak, że przestałam zauważać, że tak na prawdę jadę na moto. Byłam zadowolona z siebie, bo sposób wysuwania brody w kierunku zakrętu na prawdę działa! Moto samo jedzie tam gdzie popatrzę :-) Czułam się tak, jakbym odkryła Amerykę!
Z wycieczki w sumie wróciłam w bardzo pozytywnym nastroju i pod ogromnym wrażeniem. Wiecie co mnie tak cieszy? Nie znam innych motocyklistów, a jednak na drodze nie czułam się sama! Każdy jadący z przeciwnego kierunku machał lewą, stojący na postoju motocykliści również mnie pozdrawiali. Fajne uczucie wiedzieć, że mimo tego, że się nie znamy - jednak lubimy się w jakis specyficzny sposób. Szkoda mi tylko tego, że już na pierwszej wycieczce zobaczyłam z czym się wiąże moje marzenie...
Komentarze : 14
Zatyczki są zupełnie bezpieczne. Są zrobione, by nie zagłuszać najważniejszych pasm częstotliwości, a jedynie wyciszyć te, które mogą powodować uszkodzenia pohałasowe.
:)
Jako audiolog - polecam. ;)
Nie wiem jak z zatyczkami, ja nie ustawiam głośność muzyki na max, tylko tak abym słyszał silnik. Dzięki temu słyszę klaksony i syreny, miałem już okazje sprawdzić to w praktyce, a szum wiatru jest znacznie przytłumiony i zagłuszony. Słuchawki jakie używam to te z silikonowymi końcówkami dostępne za 10zł w każdym punkcie z akcesoriami telefonicznymi. A tak jak pisał kolega niżej, szum wiatru przez np. 200km nie jest niczym przyjemnym. Czemu po prostu nie założysz słuchawek, nie puścisz muzyki i nie przejedziesz się, głośność dobierzesz według swojego uznania :)
@Chch - cóż, teraz to już wiem, że muszę mieć jeszcze jeden komplet ciuchów na lato :-) Co nie zmienia faktu, że w skórze czuję się bezpiecznie. Świadomość jej grubości poprawia mi trochę samopoczucie. A na wycieczkę pojechałam całkiem sama, eskorty nie było...
A czy zatyczki do uszu to bezpieczne są? Jakoś nijak nie mogę się przekonać i do nich i do słuchania muzy w trakcie jazdy, boję się, że nie usłyszę sygnału karetki, trąbienia itp...
Ja osobiście wolę słuchawki i dobrą muzę w drodze :) Słychać tylko mruczenie silnika i ulubione kawałki :) Posiadacze smartfona możgą również dołożyć nawigacje GPS w tle.
No spoko, ja też lubię takie wyskoki w bardziej klimatyczne miejsca niż prosta. Polecam również jak ktoś już rzekł - zatyczki do uszu, jak dla mnie to wręcz obowiązkowa sprawa podczas jazdy, szczególnie dłuższych tras, bo po bułki to wiadomo. Ale uwierz ta inwestycja nie jest głupim pomysłem. Szerokości!
Sierściucha, a nie pisałem ( w zimę), że lepsze tekstylia? A mąż cię samą puścił, czy eskortował puszką z tyłu?
Zuch dziewczyna, uważaj na siebie.
dziwią mnie ludzie którzy śmigają w "papie" w taki upał jest tyle fajnych "moto ubrań" na gorące dni ale ciągle przekonanie z zeszłej epoki moto to tylko skóra...jajników sobie nie zagotuj : )
@Beebas - osz w mordę, widzisz, ja nadal nie jestem w pełni przekręcona na "moto" :-P Na hmmm... dźwigni zmiany biegów się trzęsła :-) Właśnie sobie wyobraziłam siebie z nogą na sprzęgle - o matko :-D Moto-kamasutra!
Miło się czyta o pierwszych wycieczkach. Jeżeli tak bardzo szumi i nic nie słyszysz to zainwestuj w zatyczki do uszu. Właśnie zrobiłem trasę ~900km i tak jak do 90km/h można jeszcze znieść hałas tak już przy 130km/h zaczynają uszy boleć. Z zatyczkami przy 130 słychać tylko delikatny szum wiatru. Powodzenia w nabijaniu kolejnych km.
Moja pierwsza wycieczka też była stresująca, ale jako że jeżdżę enduro, sama się raczej nie wypuszczam;)
Z czasem wszystko będzie coraz fajniejsze, oby z głową!
Pozdrawiam ;)
Cytat: "Noga trzęsła się na sprzęgle".
???
Jakiś "inny" ten GS?
;-)
Fajna jest pierwsza wycieczka - a i spokojna jazda ma swoje uroki :-)
Do prędkości bez owiewki też da się przyzwyczaić - nabierzesz wprawy z mijanymi kilometrami.
Szerokości, suchości, przyczepności i dużo, dużo KaeMów w pięknych okolicznościach przyrody.
Pozdro
Nie zawsze trzeba "zapierd....", są takie drogi na których powinno się zwolnić i rozkoszować widokami :)
"klurik" ma racje, nie możemy zadręczać się rzeczami, na które nie mamy wpływu.
Zrób to co możesz dla bezpieczeństwa swojego i innych, a resztą na którą nie masz wpływu nie zadręczaj się.
Kiedyś zdarzyło mi się z Wawy nad morze jechać przez Mrągowo. Ot, ładna droga to dlaczego mam nią nie jechać? I tak jechałem...
bardzo bardzo fajnie sie czyta:):) wiecej wpisow i odwazniej:D
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (8)
- Nauka jazdy (8)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (20)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)