Najnowsze komentarze
Tyle fajnych miejsc, tak mało czas...
Dkładnie-zamek piekny,mieszkam 15 ...
@zaskoczony Machłem się o jedno z...
Jary50cc, to ty modelem motocykla ...
No to nie tylko mnie wiosna zaskoc...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

13.09.2012 10:48

Dlaczego nie lubię skuterzystów?...

No dobra, tytuł dość skótowo opisujący moje myśli. Prawidłowy powinien wyglądać mniej więcej tak: "Dlaczego nie lubię skuterzystów. którzy zamiast mózgu mają jajecznicę i dlaczego jest ich coraz więcej?"... Wiem, że temat pewnie i niejednokrotnie wałkowany tutaj i na wielu forach "branżowych", jednak ten blog jest też dla mnie również swojego rodzaju miejscem, gdzie chciałabym zapisać ku pamięci różne rzeczy związane z moją przygodą na moto... Sami rozumiecie, nie mogłam się powstrzymać.

Z reguły i na codzień jestem spokojnym człowiekiem, właściwie mało rzeczy jest mnie w stanie doprowadzić do wrzenia, gorzej, jeśli coś się nagle skumuluje... Wtedy następuje eksplozja, wieczko odpada i cała para ulatuje. Trzeba jednak wiele, by tak się stało.

Sukcesywnie i z konsekwencją uczę się wszystkiego co związane z dwoma kołami, staram się nikomu nie zawadzać, nie kozaczę i nie narażam innych na niebezpieczeństwo związane z tym, że przecież jadę. Po drogach poruszam się już od dłuższego czasu, w aucie, obecnie na moto, wiele widziałam, więc zdążyłam sobie wyrobić i odruchy i przede wszystkim wyobraźnię...

A tej niestety wielu uczestnikom ruchu brakuje. I jestem w stanie to w jakiś swoisty sposób zrozumieć, przecież każdy popełnia błędy, na nich się przeciez uczymy... Ale wkurza mnie jedno... Brak jakiegokolwiek, powtórzę JAKIEGOKOLWIEK rozsądku i poczucie, że "jestem NIEŚMIERTELNY". Do tego należy jeszcze dopisać, "pokażę temu motocykliście, że jestem lepszy"...

Wczoraj przelała się czara goryczy, znaczy się nastąpiło wrzenie, po którym to stwierdzam - nie cierpię gówniarzy na skuterach... Niestety... Mimo tego, że to również dwa koła napędzane silnikiem...

Pierwsza sytuacja, która doprowadziła mnie do lekkiego oburzenia wyglądała następująco: podążałam spokojnie do rodziców i na dość ruchliwej ulicy musiałam wykonać skręt w lewo. Jako, że z naprzeciwka auta sunęły wciąż i wciąż, więc stop i czekam sobie spokojnie na wolne miejsce. Za plecami usłyszałam bzyczenie, ale... skuterzysta nie miał przecież zamiaru stać i czekać z motocyklem! A skąd! Zajechał mi pięknie drogę akurat wtedy, gdy zrobiło się miejsce i mogłam ruszyć. Właściwie już ruszyłam i będąc w lekkim złożeniu na lewo musiałam ostro zacieśniać, bo moją prawą stroną jakiś chłopaczek rżnął swoją 50-tkę, by wylecieć ze skrzyżowania jako pierwszy... I pal pieron, że to ani zgodne z przepisami, ani za bardzo bezpieczne... Miał przecież tą satysfakcję, że te 2 metry prowadził... No cóż, pomyślałam wtedy "Młodość... tak chyba musi być".

Druga sytuacja była już mniej zabawna, zarówno dla mnie jak dla skuterzysty i kierowcy samochodu... Korek na światłach, droga wąska, więc stwierdziłam, że korona mi z głowy nie spadnie jak sobie poczekam grzecznie za autami. I tak w ślimaczym tempie posuwamy się do sygnalizatorów, co raz zatrzymując się i ruszając. Ja na końcu... I znów gdzieś za plecami przerażające bzyczenie... Kolejny skuterzysta stwierdził, że pokaże na co go stać. I pokazał, nie ma co ukrywać! Postanowił chyba zrobić coś na podobieństwo "patrz motocyklisto jak pięknie się zatrzymam koło ciebie" i ze zblokowanym tylnym kółeczkiem przyładował w prawy tył stojącego przede mną samochodu... Oberwało się mnie, bo kto by tam wpadł na pomysł, że przeciez ja stoję juz od dłuższego czasu po lewej, a skuterzysta wpasował się z prawej... Debil... Przerost formy nad treścią? Na szczęście kierowca oprzytomniał i oberwało sie gówniarzowi. Pewnie spłata rozwalonego klosza zaboli, kieszonkowego może brakło...

Trzecia sytuacja miała miejsce na światłach. Czekałam grzecznie na zielone stojąc po lewej tuż przed sygnalizatorem. Za mną auta. Znów bzyk (ja pierdzielę, ten dżwięk będzie mi się źle kojarzył juz zawsze?) i skuterzysta ustawia się obok mnie. No stary - szacun sobie myślę, miejsca nie marnujesz. I co? Zielone, ja jadę prosto, a chłopaczek wali we mnie na lewo, bo przecież on tam chce skręcić! I pal pieron z tym, że powinien poczekać aż może przejadę, powinien wbić się za mnie, włączyć kierunkowska itp... No po jaką cholerę? No właśnie...

Wczoraj wydarzyła się czwarta sytuacja, która przelała czarę goryczy i na zawsze zmieniła moje podejście do gówniarzy na pierdziochach... Wieczór, ciemno, jadę do domu i za plecami to bzyczenie... Już jak pies Pawłowa zareagowałam maksymalnym zwiększeniem uwagi i koncentracji. Przygotowałam sie do skrętu w prawo, stop za samochodem, który ustępował pierwszeństwa, ruszam, skłądam się bo zakręt ostry i uwaga! Prawym pasem wyłoniła się tym razem skuterzystka, tnąc już po krawężniku... Przeciez musiała pokazać motocykliście, że taka kozaczka... Tym razem było gorzej, bo ja w złożeniu, poszerzyć skrętu nie mogłam ze względu na auta stojące po lewej stronie drogi... Prawie ją z tego skutera zrzuciłam, minęłyśmy się na centymetry. Nie wytrzymałam, przegoniłam, na kolejnym skrzyżowaniu zajechałam drogę i zbluzgałam na czym świat stoi...

Wróciłam do domu i stwierdziłam, że raz: mam chyba pecha do takich kretyńskich użytkowników, że dwa: wsiądzie to potem na motocykl i pozabija jeszcze kogoś, trzy: jak przyżyje do czasu kiedy wsiądzie na moto w ogóle... Poza tym, więcej wniosków mi sie nasuwało, ale zbyt mało cenzuralnych, by je tutaj podać...

Dzisiaj znów jestem siłą spokoju... Do czasu spotkania z kolejnym kozako-bzykiem bądź damska jego odpowiedniczką...

Komentarze : 7
2012-10-04 16:10:15 iAndrzej

Ajaj, no i co teraz ja, kierowca skutera (między innymi) mam powiedzieć? :-) Chyba tyle, że wariaci (albo niedouczeni) na drogach prowadzą wszystkie rodzaje pojazdów, więc nie polecał bym skupiać się na jednym ich rodzaju. Wylewanie żali też nic nie pomoże a pewnie popchnie kilka osób do pisania w podobny sposób i wyleje do sieci kolejne hektolitry niepotrzebnego żalu/jadu* (niepotrzebne skreślić).

Dzieciaki faktycznie czasem potrafią się "dorwać" do pierwszego pojazdu z silnikiem i ponosi je fantazja - tego nie kwestionuję. Ale czy z innymi kierowcami nie jest podobnie (pierwszy samochód, pierwszy motocykl)?
Jedno jest pewne: dzieciom brak dyscypliny, autorytetów i szkolenia.
Swoją robotę przez lata paprały po równo rodzice i szkolnictwo i będziemy za to płacić wysoką cenę jeszcze przez lata kolejne.
Przynajmniej na drodze autorytetami mogli by być motocykliści, ale oni często odcinają się od tego środowiska (czują się lepsi? Są źli, że inni kierowcy mogą ich powiązać z tymi nieodpowiedzialnymi?). Czy przypadkiem jeszcze z 10 lat wstecz to motocykliści nie byli tymi złymi (właśnie ze względu na stonkę, co się dorwała do motocykli za wcześnie)? Teraz dzieciaki (całe szczęście) przesiadły się na motorowery. Ale dorośli ludzie też nimi jeżdżą.
Poza tym motocykliści też często są niedouczeni, dowodzi tego twój własny wpis o egzaminie na prawo jazdy (Kursancie - ucz się sam), bo przecież przeciętna zdawalność wynosi 70%. Ratuje ich najczęściej jako-taka znajomość przepisów ze względu na posiadanie prawa jazdy na samochód i stałe trasy egzaminacyjne. Tyle.

W komentarzach i na forach niektórzy motocykliści odnoszą się do skuterów z politowaniem i lekceważeniem, a dzieciaki to czytające tak naprawdę chcą im za wszelką cenę dorównać - udowodnić, że gorsi nie są, a to już jest jakiś potencjał.
Chcecie by było lepiej? Panujcie nad sobą, dawajcie przykład i dobre rady, nie pomstujcie, nie lekceważcie. Doskonalcie własne umiejętności i wykorzystajcie swój autorytet aby wpływać na młodzików.
Drobny opierdolik drogowy od czasu do czasu też nie zaszkodzi ;)

2012-09-17 09:40:57 beebas

Art. 16, pkt. 4 Prawa o ruchu drogowym: "Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni." :-)
Ale jest też Art. 16, pkt. 7: "Na skrzyżowaniu i bezpośrednio przed nim kierujący (...) motocyklem może poruszać się środkiem pasa ruchu, jeśli pas ten umożliwia opuszczenie skrzyżowania w więcej niż jednym kierunku".
Więc... reasumując... nie powinno się i jednocześnie można - zależy od konkretnej sytuacji ;-)
Pozdro

2012-09-14 23:44:12 siersciucha

--> wsn - Zawsze zatrzymuję się i w ogóle staram się trzymać lewej strony. Lepiej mnie widać, właściwie to tylko wtedy mnie widać, szczególnie w lewym wstecznym lusterku... Chyba, że robię coś źle. To tylko moje wydumanie "na chłopski rozum".

2012-09-14 21:14:38 wsn

Słońce, mnie też bzyczki wkurzają, ale jedno mnie zastanawia. Czemu w trzeciej sytuacji stanęłaś po lewej stronie pasa, jeżeli jechałaś prosto? Nie czepiam się, ale po prostu nie potrafię tego zrozumieć. Pozdro!

2012-09-14 17:32:57 przypadkowy_motocyklista

Co kraj to obyczaj. U mnie na każde jeździdełko, którym można jechać na siedząco trzeba machnąć prawo jazdy. Niezależnie od pojemności, czy mocy. Ale to też niczego nie gwarantuje, poza odsiewem kompletnych idiotów, bo samo zdanie jest względnie proste.

2012-09-14 09:57:30 easyxjrider

Jest takie "prawo Murphiego": "Zrób coś tak prostego w obsłudze, że nawet idiota sobie z tym poradzi, a zobaczysz, że głównie idioci będą się tym posługiwać."
Nic nie ujmując tym kilku sqtermanom, którym pierdzik nie odbiera rozumu.

2012-09-14 04:39:24 akii

:)Racja koleżanko! Ja na razie jeżdżę z chłopakiem samochodem i co dzień zauważamy lekkomyślność skuterzystów. Jeden KOZAK nawet z nami pracuje i nawet dzisiaj wpadłby pod samochód. Szykujemy się do skrętu,a ten jak rakieta smignął nie patrząc ze nie było miejsca. Pracuje w Anglii i wiem,ze Anglicy często maja mózg nie czynny,ale po przeczytaniu twojego wpisu wiem,ze takie rzeczy nie tylko w Anglii. Moj tata na przykład ostatnio sam stwierdził ze tacy na bzykadłach są jeszcze gorsi niż motocyklisci. Są jeszcze bardziej nieprzewidywalni co na szosie jest wada bo stwarza się zagrożenie. No po prostu matoły. Pozdrawiam cieplutko

  • Dodaj komentarz